Przyłożył palec do swoich ust w geście, który prosił o ciszę. Natychmiast przestałam krzyczeć, za to moje oczy pracowały co raz bardziej, obserwując rzeczy, które działy się dookoła. Serce biło mocniej, oddech przyśpieszył. Starałam się opanować panikę, która narastała z każdą sekundą.
Puścił moją rękę, a ja stałam i ani drgnęłam, jakbym przykleiła się do tego miejsca. Wyszeptał:
- Jakub jestem. - i powoli zaczęłam się rozpływać pod wpływem jego głosy. Był taki męski i subtelny. Wyraźnie wypowiadał każde słowo.
Resztką sił opanowałam się i zapytałam:
- Co to miało znaczyć? Przestraszyłeś mnie. - w ostatnim wyrazie głos mi się załamał.
- Jestem aż taki przerażający? - zapytał niewzruszony, jakby olał tą całą sytuację. Stawałam się zła, bo co on sobie wyobrażał. Zaczepiać obcych na ulicy i to o tak późnej porze? Co raz więcej sprzecznych emocji wirowało po moim ciele. Jakbym miała mało przeżyć jak na jeden dzień. Ta doba stawała się naprawdę najgorszą w moim życiu.
- Wszystko w porządku? - zadał kolejne pytanie, które tylko mignęło mi w mojej głowie, bo byłam zbyt bardzo zajęta tym, co działo się z moim ciałem. Po chwili uświadomiłam sobie, że chłopak, który cały czas się we mnie wpatrywał zadał pytanie.
- Co? - odpowiedziałam bez namysłu. Na twarzy Jakuba pojawił się dziwny grymas. Chyba nie był zadowolony, że jedyna jego słuchaczka nie zwraca uwagi na słowa, które wypowiada.
Zbliżył się do mnie. Nie dotykał mnie, ale ja czułam jego dotyk i ciepło wydobywające się spod kurtki. Strach w tym momencie powinien się nasilić i wytworzyć dużą dawkę adrenaliny, ale ja stałam cały czas w tym samym miejscu. Poczułam w końcu pustkę, o którą tak długo się modliłam tego dnia. O dziwo ulga dopadła mnie w momencie, kiedy obcy chłopak patrzył się na mnie swoimi brązowymi oczami i był tak blisko... W końcu paraliż ustąpił i czym prędzej pobiegłam do domu.
***
Przekręciłam klucz w zamku. Drzwi otworzyły się wyjątkowo cicho, jak na swój wiek. Rzuciłam torbę na podłogę, zdjęłam buty i poszłam wąskim korytarzem w stronę swojego pokoju. Światła w domu były pogaszone. Tylko w sypialni mamy paliła się lampka nocna. Zegar, który wisiał na ścianie w salonie właśnie wybił 23:00. Otworzyłam drzwi do swojego pokoju, zapaliłam małą lampę stojącą w rogu sypialni. Jak to zwykle, wszędzie porozrzucane były różne rzeczy. Od razu mi się przypomniało jak moja babcia mówiła, że artystyczne dusze, nie mają porządku w pokojach. Szkoda tylko, że mama nie lubi artystycznych dusz. Ten "porządek" nie przypadnie jej do gustu.
Drzwi do mojej sypialni uchyliły się i właśnie weszła mama.
Drzwi do mojej sypialni uchyliły się i właśnie weszła mama.
- Prosiłam Cię, abyś nie wracała tak późno - powiedziała zmęczonym głosem.
- Wiem. -
- Jutro o tym porozmawiamy. W lodówce jest zupa pomidorowa. Jak jesteś głodna to sobie odgrzej. - rzuciła wychodząc z pokoju.
Nie byłam w stanie myśleć o jedzeniu Gardło miałam zaciśnięte tak bardzo, że ledwo oddychałam. Zgarnęłam książki leżące na podłodze i rzuciłam się na łóżko. Nie spodziewałam się, że ten dzień będzie tak wyglądał. Najpierw Wojtek, a potem jeszcze ten chłopak Kuba. Co on w ogóle chciał ode mnie? Mnóstwo myśli krążyło w mojej głowie. W końcu ze zmęczenie, zaczęły spływać mi łzy po policzkach. Czas sączył się powoli. Myślałam o byłym chłopaku. Nie mogłam uwierzyć, że jego już nie ma przy mnie. Chciałam aby to był tylko zły sen, który następnego dnia by się skończył. I jeszcze zakłócająca mi myśli o Wojtku sytuacja z Kubą.
Płacz cały czas płacz narastał, aż nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
Ej no... Fajnie się to czyta. Ładnie Agu piszesz :D
OdpowiedzUsuńDziękuje Madziu! ;)
Usuń