11 czerwca 2012

Rozdział 4

   Pół godziny przed koncertem na sali zaczęło robić się tłoczno, więc zostawiłam Aśkę samą i wyszłam na dwór zaczerpnąć świeżego powietrza. Na wieczór wreszcie się rozpogodziło. Słońca nie było, ale i ciężkie chmury zniknęły z nieba. Stałam niedaleko baru, delektując się rześkim powietrzem, spoglądając na ludzi, zmierzających na koncert. Widziałam w ich oczach nutkę podekscytowania i wyczekiwania. Jednak najgorsze były te uśmiechy, nieschodzące z twarzy nawet na ułamek sekundy. Odwróciłam głowę w drugą i ujrzałam Kamila wychodzącego razem z Kubą tylnym wyjściem. Podeszli do mnie, wyjęli papierosy i zaczęli palić.
- Musicie kopcić właśnie przy mnie? - rzuciłam niezadowolona. - Chciałam powdychać świeżego powietrza.- 
- Jeszcze chwila i idziemy. - odpowiedział Kamil. - To o której mamy wpaść do Ciebie, od razu po koncercie? - zapytał Jakuba.
- Możecie od razu. - odpowiedział bez większego zainteresowania swoją imprezą. Jego brązowe oczy tkwiły w jednym punkcie.
- Zabierzemy dziewczyny, jeżeli nie masz nic przeciwko. - 
- Nie mam. - Znowu odpowiedź była zupełnie obojętna. Jednak w tym momencie najbardziej oburzyło mnie zapytanie Kamila. "Jakie dziewczyny?" Pomyślałam. "Ja na pewno nigdzie nie pójdę." Zdenerwowana ich rozmową, jak i zapachem dymu tytoniowego odeszłam, kierując się powoli w stronę sali. 
   Koncert zaczął się punktualnie. Chłopaki grali cudownie. Dawid ma niezwykły wokal i te rockowe piosenki brzmią nieziemsko w jego wykonaniu. Kamil jak zwykle popisywał się sztuczkami z pałeczkami. A Mateusz z moim bratem nawet nie najgorzej wspomagali śpiewem Dawida. Jednak największe moje zainteresowanie tym razem wzbudzał Jakub. Na gitarze basowej grał bardzo dobrze, ale nie okazywał żadnych emocji. Po prostu stał i uderzał w struny swojej gitary. Wzrok znowu miał wbity w jeden punkt. Gapiłam się na niego perfidnie już od dłuższego czasu, kiedy spojrzał na mnie. Jego oczy były tak wyraziste i miały silne spojrzenie, które mało mnie nie zwaliło z nóg. Szybko odwróciłam wzrok, ale zdążyłam zauważyć jego niezadowolenie spowodowane moim wpatrywaniem się. Postanowiłam wycofać się trochę do tyłu. Podeszłam do baru i przesiedziałam tam resztę koncertu, zamieniając co jakiś czas kilka słów z barmanem.
   O 21:00 chłopaki mieli spakowany już cały sprzęt i wychodzili z Grand baru, kiedy zadzwonił telefon mojego brata. 
- Halo? Tak jest. Przekaże jej. Nie, idzie ze mną do kumpla na parapetówkę. Tak, będę jej pilnował. Pa. - Przysłuchiwałam się jego rozmowie, która nie brzmiała zbyt dobrze.
- Mama jest zła, bo nie odbierasz telefonów i nie wiedziała gdzie jesteś. Powiedziałem jej, że idziesz ze mną do Jakuba- powiedział niezbyt zadowolony z powodu rozmowy ze zdenerwowaną mamą.
- Miałam wyciszony telefon. - Zaczęłam się usprawiedliwiać. - I powinna wiedzieć, że chodzę z Tobą na koncerty. I po trzecie to nigdzie z Tobą nie idę. - odpowiedziałam podniesionym głosem.
- Jak to nie idziesz? Już to z mamą ustaliłem. Chyba, że chcesz wracać do domu i tłumaczyć się jej? - I tu znalazł mój czuły punkt. Ostatnio z mamą nie układało mi się najlepiej i nie chciałam wracać sama do domu. Ale z drugiej strony nie chciałam też iść do Jakuba. Czułam, że między nami jest coś nie tak. Jakieś negatywne emocje, bariera nie do przejścia i ostanie zdarzenia, o których nie chciałam pamiętać.
- Dobrze, idę z wami. - Odpowiedziałam w końcu zrezygnowana. Miałam zamiar trzymać się z daleka od Kuby. Wytrzymać te kilka godzin męczarni i wrócić z Bartkiem do domu.
   Chłopaki zaszli po drodze do sklepu po alkohol i przekąski. A potem kierowaliśmy się już prosto do mieszkania Kuby. Szłam z tyłu rozkoszując się nocnym gwarem i jeszcze chwilową beztroską. O ile można tak nazwać mój stan. Po 15 minutach marszu byliśmy już na miejscu. Kamienica, w której mieszkał Jakub była świeżo po remoncie. Czuć było jeszcze zapach farby. Przy ścianie poustawiane były donice z kwiatami. W koło panowało cisza i pustka.
- Mieszka ktoś jeszcze oprócz ciebie w tej kamienicy? - zapytanie Aśki wyrwało mnie z moich rozmyśleń i zaczęłam przysłuchiwać się ich rozmowy.
- Nie. Mieszkam tutaj sam. - odpowiedział otwierając drzwi wejściowe. Weszliśmy po schodach na drugie piętro. Kuba mocował się przez chwilę z drzwiami, które chyba były jeszcze do wymiany i weszliśmy do środka. 
   Mieszkanie nie było wcale takie małe, chodź spodziewałam się kawalerki.Na wprost drzwi wejściowych był spory salon, po lewej stronie łazienka, a po prawej sypialnia. Dalej za salonem była kuchnia.Całość nie miała bogatego wyposażenia. Widać było, że chłopak niedawno się tu wprowadził. Były najpotrzebniejsze meble, kilka plakatów i pełna lodówka. Ściany zostały pomalowane na trzy kolory. Biały, szary i czarny. Podobała mi się ta kolorystyka. 
   Chłopaki szybko zdjęli ubrania i już siedzieli na kanapie rozpakowując zakupy na stół. Powolnym krokiem, razem z Aśką doszłam do salonu. Znalazłam fotel jak najbardziej oddalony od zgromadzenia i usiadłam wygodnie. Czułam się nieswojo. Nie wiedziałam, co może się dzisiaj wydarzyć. Bałam się trochę niedalekiej przyszłości, bo chłopaki jak się dobrze zaczną bawić bywają nieobliczalni.
   Kuba wyszedł do kuchni po naczynia, kiedy usłyszałam ciche skomlenie. Nie wiedziałam skąd to dochodzi, ani co to jest.
- Cicho. - zaleciłam chłopakom, aby na chwilę przestali nadawać.
- Słyszysz duchy? - zaczął nabijać się Mateusz.
- Nic nie słychać. - odpowiedział mu śmiechem Dawid i dalej zaczęli rozmawiać. Jednak ja dalej słyszałam skomlenie. Wstałam z fotela i podążałam w stronę cichych dźwięków. Nie wiedziałam czy mogę, ale otworzyłam drzwi do sypialni Jakuba i zapaliłam światło. Na łóżku leżał malutki Border Collie. Kiedy mnie zobaczył poderwał się szybko i już był przy moich nogach.
- Widzę, że znalazłaś małego. - odpowiedział, niebiański głos zza moich pleców. Odwróciłam się  i ujrzałam Kubę opartego o framugę drzwi. Wyglądał tak przystojnie, chodź jego twarz była bardzo poważna.
- Przepraszam, że tu weszłam. Słyszałam skomlenie. - zaczęłam się tłumaczyć.
- Nic się nie stało. - odpowiedział obojętnym głosem. Zaczynałam się już przyzwyczajać, do jego tonu. Nie było to zbyt miłe, ale cóż poradzić.
- Jak chcesz to weź go do kuchni. Damy mu jeść. - 
- Dobrze. - z uśmiechem na twarzy sięgnęłam po psiaka, który zaczął na moich rękach merdać ogonem.
- Co za potworka masz na swoich rękach? - Zaczął śmiać się ze mnie mój brat. Wszyscy się dzisiaj ze mnie nabijają.
- To ten wasz duch. - odpowiedziałam zaabsorbowana pieskiem.
- To mamy już imię dla psa. - Zawołał zadowolony Mateusz.
- Niby jakie? - Aśka zaczęła interesować się całą sytuacją.
- No Duch. - odpowiedział Mateusz.
- Duch? Co to za imię dla psa? - byłam zdziwiona z jego pomysłu. Kto tak nazywa zwierzęta?
- Może być Duch. - powiedział Jakub nakładając jedzenie do miski.
- A więc postanowione. - Dodał z dumą Mateusz, że przyjął się jego pomysł. Aśka zaczęła się śmiać. Nie wiem co spowodowało jej śmiech Może durne miny Kamila, jakie w tym momencie wyczyniał.
   Dawid włączył telewizor, wyszukał kanału z meczem piłki nożnej i już chłopaki byli wpatrzeni w ten kolorowy wyświetlacz, bez możliwości oderwania się chociaż na chwilę. Nie rozumiałam ich zafascynowania facetami biegającymi za piłką. Istna nuda trwająca półtorej godziny. Poczekałam aż psiak zje i poszłam razem z nim do sypialni Jakub. Miałam prawie 100% pewność, że nikt nie zauważy mojej nieobecności kiedy mecz leci w telewizji i piwo stoi na stole. Duch położył się na łóżku, a ja zaczęłam chodzić po pokoju. Zainteresowały mnie zdjęcia wiszące na ścianach. Widziałam na nich sceny z koncertów, widoki Anglii, głównie zatłoczonych uliczek Londynu. Na biurku stało zdjęcie na którym był Jakub, zapewne jego siostra i rodzice. Dziewczynka wyglądała na góra 8 lat i pomimo swojego młodego wieku i blond włosów była bardzo podobna do Kuby. W rogu pokoju stała jego gitara i wzmacniacz. Na półce z książkami widziałam prawie samą fantastykę i książki biograficzne. Do wazonu, który stał na parapecie były włożone gałązki jaśminu. Uwielbiałam ten zapach, przypominał mi tyle pięknych chwil, ale i jednocześnie Wojtka. Znowu łzy zaczęły mi się cisnąć do oczu. Położyłam się na łóżku obok psa. Chciałam chwilę odetchnąć, spróbować się uspokoić i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz