Otworzyłam powoli oczy. Powieki były ciężkie ze zmęczenia. Czułam na swoim ciele ciepły koc. Psa już obok mnie nie było, widocznie gdzieś musiał pójść. Za oknem słońce powoli wychylała się zza horyzontu.
- Która to jest godzina? - zaczęłam głośno myśleć. Nie mogłam znaleźć telefonu. Zapewne zostawiłam go w kieszeni płaszcza. Wstałam powoli i po cichu wyszłam z sypialni Jakuba. W przedpokoju mój płaszcz wisiał samotnie na wieszaku. Zaczęłam się denerwować, coś było nie tak. Wyjęłam z kieszeni telefon i poszłam do salonu. Nikogo w nim nie było, oprócz osoby śpiącej na kanapie. Jejku, przecież to był Kuba! Serce zaczęło mi łomotać. Chciałam odwrócić się i wyjść ale Duch usłyszał moje kroki i wyleciał spod koca. Zaczął głośno szczekać i skakać na mnie. Nie byłam w stanie go uspokoić, taki narwany jest ten psiak. Przez to całe zamieszanie obudził się Jakub. Tylko tego brakowało. Ja sama z nim w jednym mieszkaniu. Jakim mieszkaniu? W jednym pokoju! Chłopak spojrzał na mnie. Jego twarz miała nieprzyjemny grymas.
- Dlaczego nie śpisz? - wyszeptał.
- Po prostu się obudziłam. - To było dziwne pytanie. Powoli zaczął podnosić się z kanapy.
- Leż. Ja już idę. - powiedziałam już z większa stanowczością i odwróciłam się w kierunku wyjścia. Wtem Jakub złapał mnie za nadgarstek. Jego dłoń była duża, ale chwyt był wyjątkowo delikatny. Znieruchomiałam. "Dlaczego On powoduje we mnie tak silne odczucia?" Myśli krążyły po mojej głowie.
- Zaczekaj. - powiedział już trochę głośniej.
- Powinnam wracać. - wycedziłam przez zęby. Wtedy puścił moją rękę, Jednak pomimo tego nadal stałam w tym samym miejscu.
- Idę zrobić śniadanie. - rzucił maszerując powoli do kuchni. Ja nadal stałam próbując okiełznać moje szalone serce. Chłopak wyjął z szafki patelnie i zaczął wbijać jajka. Wpatrywałam się w jego wyraziste ruchy. Poruszał się powoli, ale nie było widać po nim kaca. Chyba nie pił wczoraj dużo, po prostu wychodziło z niego zmęczenie. Cały czas zastanawiając się dlaczego jego osoba aż tak mnie pochłania. Chciałam cały czas na niego patrzeć, znajdować się w pobliżu choć to wywoływało dziwne reakcje mojego organizmu.
- Siadaj. Gotowe. - wydał polecenie podczas przekładania jajecznicy na talerze. Uległam mu jakbym była zahipnotyzowana. Usiadłam na krześle obok niego. Nasze ramiona stykały się ze sobą. Przeszedł mnie dreszcz od tego miejsca aż do stóp.
- Możesz już jeść. - odparł zdziwiony, że jeszcze nic nie tknęłam
Zaczęłam powoli przełykać ciepły posiłek kiedy znowu się odezwał. Był dzisiaj wyjątkowo rozmowny.
- Przestraszyłem cię ostatnio? - jego słowa bardzo mnie dotknęły. Od razu stanęła mi przed oczami tamta sytuacja. Bardzo się go wtedy bałam.
- Tak. - W końcu wydusiłam z siebie.
- Dlaczego uciekałaś za każdym razem, kiedy mnie spotykałaś? - kolejne jego pytanie było jeszcze trudniejsze. Nie chciałam na nie odpowiadać, tym bardziej, że była dopiero godzina 6 rano. Jaki człowiek funkcjonuje normalnie o tej godzinie?
- Nie wiem. Bałam się... - głos mi się załamał.
- Nie chciałem Cię przestraszyć. - dodał i resztą posiłku spędziliśmy w milczeniu.
Po jedzeniu Kuba zabrał się za mycie naczyń a ja poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Już drugi dzień pod rząd budziłam się we wczorajszym ubraniu. Kiedy wyszłam z łazienki zadzwonił domofon. Byłam zdziwiona. Był kwadrans po szóstej. Kto by przychodził tak wcześnie. Jakub otworzył drzwi nie podnosząc nawet słuchawki, aby sprawdzić kto to taki. Nieznajomy po chwili zapukał do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam swojego brata.
- Cześć. Gotowa do wyjścia? - o co tu chodzi zaczęłam się zastanawiać.
- Już biorę płaszcz i możemy iść. - Psiak jeszcze podbiegł do mnie się pożegnać.
- Dzięki za wszystko Kuba. Do zobaczenia. - rzucił Bartek na pożegnanie i wypchnął mnie za drzwi. Kiedy byliśmy już na dworze dodał:
- Co Ty za przedstawienie odgrywasz? - zatkało mnie. Co on w ogóle ode mnie chciał..
- To ja powinnam mieć pretensje dlaczego mnie tam zostawiliście. Co takiego się działo? - Mój podniesiony ton prawie przerodził się w krzyk. Byłam tak bardzo zła na brata.
- Która to jest godzina? - zaczęłam głośno myśleć. Nie mogłam znaleźć telefonu. Zapewne zostawiłam go w kieszeni płaszcza. Wstałam powoli i po cichu wyszłam z sypialni Jakuba. W przedpokoju mój płaszcz wisiał samotnie na wieszaku. Zaczęłam się denerwować, coś było nie tak. Wyjęłam z kieszeni telefon i poszłam do salonu. Nikogo w nim nie było, oprócz osoby śpiącej na kanapie. Jejku, przecież to był Kuba! Serce zaczęło mi łomotać. Chciałam odwrócić się i wyjść ale Duch usłyszał moje kroki i wyleciał spod koca. Zaczął głośno szczekać i skakać na mnie. Nie byłam w stanie go uspokoić, taki narwany jest ten psiak. Przez to całe zamieszanie obudził się Jakub. Tylko tego brakowało. Ja sama z nim w jednym mieszkaniu. Jakim mieszkaniu? W jednym pokoju! Chłopak spojrzał na mnie. Jego twarz miała nieprzyjemny grymas.
- Dlaczego nie śpisz? - wyszeptał.
- Po prostu się obudziłam. - To było dziwne pytanie. Powoli zaczął podnosić się z kanapy.
- Leż. Ja już idę. - powiedziałam już z większa stanowczością i odwróciłam się w kierunku wyjścia. Wtem Jakub złapał mnie za nadgarstek. Jego dłoń była duża, ale chwyt był wyjątkowo delikatny. Znieruchomiałam. "Dlaczego On powoduje we mnie tak silne odczucia?" Myśli krążyły po mojej głowie.
- Zaczekaj. - powiedział już trochę głośniej.
- Powinnam wracać. - wycedziłam przez zęby. Wtedy puścił moją rękę, Jednak pomimo tego nadal stałam w tym samym miejscu.
- Idę zrobić śniadanie. - rzucił maszerując powoli do kuchni. Ja nadal stałam próbując okiełznać moje szalone serce. Chłopak wyjął z szafki patelnie i zaczął wbijać jajka. Wpatrywałam się w jego wyraziste ruchy. Poruszał się powoli, ale nie było widać po nim kaca. Chyba nie pił wczoraj dużo, po prostu wychodziło z niego zmęczenie. Cały czas zastanawiając się dlaczego jego osoba aż tak mnie pochłania. Chciałam cały czas na niego patrzeć, znajdować się w pobliżu choć to wywoływało dziwne reakcje mojego organizmu.
- Siadaj. Gotowe. - wydał polecenie podczas przekładania jajecznicy na talerze. Uległam mu jakbym była zahipnotyzowana. Usiadłam na krześle obok niego. Nasze ramiona stykały się ze sobą. Przeszedł mnie dreszcz od tego miejsca aż do stóp.
- Możesz już jeść. - odparł zdziwiony, że jeszcze nic nie tknęłam
Zaczęłam powoli przełykać ciepły posiłek kiedy znowu się odezwał. Był dzisiaj wyjątkowo rozmowny.
- Przestraszyłem cię ostatnio? - jego słowa bardzo mnie dotknęły. Od razu stanęła mi przed oczami tamta sytuacja. Bardzo się go wtedy bałam.
- Tak. - W końcu wydusiłam z siebie.
- Dlaczego uciekałaś za każdym razem, kiedy mnie spotykałaś? - kolejne jego pytanie było jeszcze trudniejsze. Nie chciałam na nie odpowiadać, tym bardziej, że była dopiero godzina 6 rano. Jaki człowiek funkcjonuje normalnie o tej godzinie?
- Nie wiem. Bałam się... - głos mi się załamał.
- Nie chciałem Cię przestraszyć. - dodał i resztą posiłku spędziliśmy w milczeniu.
Po jedzeniu Kuba zabrał się za mycie naczyń a ja poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Już drugi dzień pod rząd budziłam się we wczorajszym ubraniu. Kiedy wyszłam z łazienki zadzwonił domofon. Byłam zdziwiona. Był kwadrans po szóstej. Kto by przychodził tak wcześnie. Jakub otworzył drzwi nie podnosząc nawet słuchawki, aby sprawdzić kto to taki. Nieznajomy po chwili zapukał do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam swojego brata.
- Cześć. Gotowa do wyjścia? - o co tu chodzi zaczęłam się zastanawiać.
- Już biorę płaszcz i możemy iść. - Psiak jeszcze podbiegł do mnie się pożegnać.
- Dzięki za wszystko Kuba. Do zobaczenia. - rzucił Bartek na pożegnanie i wypchnął mnie za drzwi. Kiedy byliśmy już na dworze dodał:
- Co Ty za przedstawienie odgrywasz? - zatkało mnie. Co on w ogóle ode mnie chciał..
- To ja powinnam mieć pretensje dlaczego mnie tam zostawiliście. Co takiego się działo? - Mój podniesiony ton prawie przerodził się w krzyk. Byłam tak bardzo zła na brata.
Co będzie dalej?;)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo kolejny rozdział więc się dowiesz. :)
Usuń