10 września 2012

Rozdział 8


    Śnił mi się Anioł z czarnymi skrzydłami, które podczas ruchu połyskiwały granatowymi kryształami. Był duży, silny i miał czarną czuprynę tak jak Jakub. Jakub... Tak. To on był tym Aniołem w moim śnie. Jestem tego pewna. Znajdowaliśmy się w miejscu z dużą ilością drzew. Mgła oplatywała je swoimi kropelkami, a księżyc powodował delikatne refleksy na skrzydłach Anioła. Będąc w tym miejscu od razu przypomniała mi się ballada „Król Olch”. Sceneria prawie ta sama, tylko jak potoczą się losy bohaterów, którymi jestem ja z Jakubem..
   Stałam w milczeniu opierając się o brzozę. Kilka metrów ode mnie unosił się na swoich skrzydłach Kuba. To był cudowny widok. Mogłabym tak patrzeć cały czas. Nie miał na sobie koszulki, dzięki czemu widziałam jego umięśniony tors. Spodnie jeansowe wyglądały dosyć niechlujnie, ale jednocześnie powodowały nutę ostrości.
   Nagle jego oczy zaczęły stawać się szkarłatne. Wpatrywałam się w nie bez opamiętania. Nie mogłam przestać. Nie potrafiłam nawet mrugać. Czułam jak moje gałki oczne płoną. Źrenice powiększały się co raz bardziej, jak by zaraz miały pęknąć. Powieki próbowały usilnie zamknąć wrota tego bólu, jednak linia rzęs nie pozwalała na żaden ruch. Jakub zaczął się do mnie zbliżać. Jednocześnie poczułam łzę na policzku. Była taką ogromną ulgą. Jednak to nie było w śnie. Powoli zaczęłam się wybudzać. Chyba słyszę głos Kuby, ale on w moim śnie milczy. Co się dzieje..
- Aaa! - ocknęłam się w końcu. Krzyczałam z bólu. Oczy piekły mnie naprawdę. Cała zapłakana siedziałam w ramionach Jakuba.
- Spokojnie. To tylko zły sen. Zaraz będzie wszystko w porządku. - Nie rozumiałam do końca jego słów. Cały czas tkwiłam ostatkiem sił w tym śnie. Nic się w gruncie rzeczy w nim nie działo, ale bałam się go, wielce mnie intrygował. Widziałam go jako Anioła, tylko że ten anioł wcale nie wyglądał na takiego ślicznego i miłego jakie dzieci malują w przedszkolu. Dlaczego tak bardzo zastanawiałam się nad tym snem, a przede wszystkim dlaczego oczy tak bardzo mnie piekły!
   W końcu zaczęłam kontaktować. Poczułam dotyk Jakuba, który tkwił na moim ciele już od dłuższego czasu. Szybko zaczęłam trzeć oczy.
- Nie rób tak bo będzie bolało co raz bardziej. - powiedział przytrzymując moje dłonie z dala od twarzy.
- Co się dzieje? Widzę wszystko przez mgłę! Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć? - po tych słowach okrył mnie kocem, wstał i wyszedł.
   Siedziałam tak i siedziałam. Mało co widziałam, więc nie wiem ile czasu minęło, zanim postanowiłam znaleźć w sobie siłę i pójść do łazienki.
   Delikatnie obijając się o ściany doszłam do łazienki. Zapaliłam światło, weszłam i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Stanęłam przed lustrem, jednak nie mogłam w pełni dostrzec swojej twarzy. Widziałam tylko cienie, delikatne rysy. Odkręciłam kran, sprawdziłam temperaturę wody. Była bardzo zimna, wręcz idealna na przemycie powiek. Kiedy pierwsza kropla dotknęła moją skórę, poczułam ból nie do zniesienia. Zaczęłam krzyczeć najgłośniej jak tylko potrafiłam. Dlaczego woda nie przynosiła mi ulgi? Od razu pod drzwiami zjawił się Kuba. Chwilę mocował się z zamkiem, ale udało mu się otworzyć drzwi. Wziął mnie na ręce, wyniósł z ciasnej łazienki i położył na panelach w przedpokoju.
- Kuba pomóż mi, tak bardzo mnie boli! Nie wiem co się dzieje! Nawet Cię nie widzę! - histeria utrudniała mi wypowiadanie słów. Chłopak objął mnie, abym wiedziała, że jest blisko mnie. Po chwili poczułam delikatny, mroźny powiew. To Jakub małym strumieniem powietrza dmuchał na moje powieki. Powoli zaczęłam widzieć co raz więcej. I to co wydychał wcale nie wyglądało jak powietrze. Raczej jak srebrny brokat, który na dodatek miał temperaturę lodu.
- Już lepiej. Widzę prawie normalnie. - powiedziałam, trzymając się kurczowo jego szyi.
- To dobrze. W takim razie, możesz mnie już puścić. - Przeżywałam teraz takie straszne chwile, a on był taki oschły, oziębły i niewzruszony cała sytuacją. Jego słowa raniły mnie bardziej niż ten ogień wypalający moje gałki.
   Powoli rozluźniałam uścisk. Chciałam się jak najszybciej uspokoić i wrócić w końcu do domu. Jakub wyzwolił się z mojego uścisku i powiedział
- Chodź, bo już kolacja jest gotowa. - następnie odszedł w kierunku kuchni.
   Chłopak, którego poznałam nawet nie kilka dni temu powodował we mnie taki mętlik uczuć i emocji, że nie potrafiłam nad sobą zapanować. W głowie kłębiło się tylko co raz więcej pytań. Dlaczego w gruncie rzeczy w tym śnie nic się nie działo? Czy to oznacza, że kiedyś dowiem się co było dalej? A jakby tego było mało to z każdym kolejnym wypowiedzianym przez Jakuba słowem dostawałam szpilką w sam środek mojego serca.

---------------------------------------------------------------------------------------------

Jaka wena, taki klimat. Jaki klimat, takie opowiadanie

1 komentarz:

  1. Fajne opowiadanie, czekam na następny:)

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    http://one-1d-magic-hogwart.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń